Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/128

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przez takie głupie gadanie jeszcze się nie ucieka. To nie sztuka. Wstydź się, Anielciu, tak się przejmować byle głupstwem! I tak jest dużo zmartwień w życiu. A do fabryki musisz chodzić tak, jak inni. Zrobisz to dla mnie. Słyszysz, musisz koniecznie. Matka twoja jeszcze przed dwoma laty przyrzekła waszemu panu, że będziesz u niego pracowała. Przyrzekła wtedy, gdy jej pomagał w biedzie, a przecież nawet wuj Henryk nie chciał jej pomóc. Nie pamiętasz, jak matka płakała i jaka potem była uszczęśliwiona? Dzięki waszemu panu z fabryki mogła siebie i was wyżywić i dzięki niemu macie dotychczas dach nad głową! Do wielu rzeczy trzeba się zmuszać. Jeszcze nikt z tego nie umarł, że pracował w fabryce!
Babcia mówiła z zapałem, a oczy Anielki otwierały się coraz szerzej. W duszy jej z każdą chwilą rodziło się większe przerażenie.
Więc musi iść do fabryki, czy chce, czy nie chce, musi... chodzić tam... codziennie... dopóki będzie żyła! Anielkę spowiły nieprzebyte ciemności.
— Babciu! — zawołała, czepiając się pomarszczonej ręki, w której widziała teraz jedyną pomoc w swojem nieszczęściu. — Babciu! — powtórzyła i poczęła tak rzewnie płakać, że serce starej kobiety zmiękło.
Wraz z nią szlochały dźwięki skrzypiec w głębi lasu i nagle jakieś wspomnienie nawiedziło starą babkę. I ona tak kiedyś płakała przed dawnym, dawnym czasem. Zdawało jej się teraz, że po raz drugi odrodziła się w Anielce. Pieszczotliwie prze-