Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/20

Ta strona została uwierzytelniona.
Zdumienie Anielki.

Znalazła się w samym środku obszernej fabrycznej sali, w której było mnóstwo zamkniętych okien. Maszyny warczały. Szpulki tańczyły. Bawełniane nici ciągnęły się w nieskończoność. Rozpędowe koła huczały. Szerokie brunatne pasy przesuwały się od podłogi do sufitu. A wśród tego huku, warkotu i szumu uwijały się dzieci i dorośli. Ze skrzyneczką pełną bawełny przeszedł Jakób Brzózka obok Anielki. Uśmiechnął się i coś powiedział. Anielka nie zrozumiała. Z pałającemi policzkami stała wśród tego warkotu, patrzyła i ogarniało ją zdumienie. Majstrzy, niby królowie, siedzieli na wysokich stołkach, pochyleni nad dźwigniami, panujący nad ludźmi przy maszynach. Z otwartem ustami przyglądała się Anielka swemu majstrowi. Tylko na samym środku łysej głowy sterczała mu kępka włosów do góry, ale na samiutkim środku. Twarz miał żółtą, maleńką i pomarszczoną, jak pomarszczone były jabłka Anielki zeszłej jesieni. Trzeba je było powiesić na powietrzu, przebiegło