Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie mogła się doczekać chwili, kiedy zegar wybije dwunastą. W szkole nie trzeba było jednak tak długo siedzieć! Przed bramą fabryczną objęła Magdzię za szyję. Były prawie jednego wzrostu.
— Czy mogę kiedyś przyjść do ciebie? — zapytała Anielka.
Magdzia skinęła głową radośnie.
— Przyjdź, to ci coś pokażę.
Uśmiechnęły się do siebie i pożegnały, gdy znalazły się na rostajnych drogach. Czasu miały niewiele. O pierwszej praca rozpoczynała się na nowo. Anielka w podskokach biegła wąską polną miedzą. Tańczyła prawie, znowu przepojona radością. Pod starą gruszą zerwała dwa fiołki.
— Zaniosę je Magdzi, — pomyślała i zaśmiała się, spoglądając ku błękitnemu niebu.
Przed stajnią Styków siedział Wojtek.
— Tak, tak, — pokiwał głową, — czy i teraz jeszcze tak chętnie chodzisz do fabryki?
Z błyszczącemi oczami Anielka skinęła głową i zniknęła za drzwiami matczynej chaty.