Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/56

Ta strona została uwierzytelniona.
Jasna, choć słotna niedziela.

Z nieba spływały ciepłe krople deszczu i lekko upadały na ziemię. Wszystko pachniało, cieszyło się, lecz milczało. Cisza niedzielna zawisła nad całą wsią.
Tylko chwilami, niewiadomo skąd, rozbrzmiewały wesołe śmiechy dzieci, to znowu brzęk rozdygotanych strun. Nagle w okienku poddasza ukazała się główka dziewczęca w wysokim szpiczastym czepku, poczem cofnęła się znowu. Teraz druga główka i trzecia. Po czarnych kędzierzawych włoskach można było odrazu poznać Anielkę.
Tak, tak, to była ona! Ale nie sama. Magdzia, Basia, Elżunia i Stefek dotrzymywali jej towarzystwa. Przyjemnie było dzieciakom dzisiaj na strychu, chociaż na dworze wciąż deszcz padał. Postanowili już dawno tej właśnie niedzieli urządzić chrzciny Anielczynych laleczek z waty. Trzy sta-