Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/57

Ta strona została uwierzytelniona.

roświeckie czepce z długiemi szarfami wyciągnęły dziewczynki ze starej skrzyni dębowej, stojącej pod ścianą na strychu. Z zapałem owinęła Anielka swą szyję fioletową szarfą.
— Żeby nas tak ktoś zobaczył! — wołała, podbiegając znowu do okienka. — Teraz tylko przydałyby się długie spódnice!
Stefek wyciągnął z kąta stare zakurzone kropidło i jakąś małą miseczkę.
— To mi jest koniecznie potrzebne, — oświadczył, — bo inaczej nie byłbym księdzem.
— Pokaż! — zawołały Basia i Magdzia.
Ale kropidło było tak zakurzone, że trudno je było z pyłu otrząsnąć.
— Mamy jeszcze tutaj Pismo Święte, — zawołało Anielka, — ale to taka ciężka księga, że jeden człowiek jej nie podniesie.
— Stefciu, połóż to kropidło na skrzyni, będzie to niby ołtarz. Wody też trzeba przynieść. Basiu, na dole jest woda w kubełku.
— Ja tymczasem skrzynkę czemś przykryję, — zaofiarowała się Magdzia.
Przykryła skrzynkę starem prześcieradłem i ustawiła na niej w dwóch słoikach rozkwitłe stokrotki.
— Potem na tej skrzyni wyprawimy sobie ucztę, — radowała się Anielka. — W skrzyni tej będzie także można urządzić sypialnię dla lalek.
Gdy wszystko już było gotowe, Stefek naciągnął na ubranie długą białą koszulę i rozpoczęła się ceremonja. W wyłożonem watą pudełku od cygar wniosła Anielka ostrożnie na strych swoje