Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/88

Ta strona została uwierzytelniona.

Wesoło było dzisiaj przy zwijaniu cygar. Stefek Karaś wściekł się poprostu, gdy mu Marysia dwa cygara zabrała. Biegał za nią po całej sali.
— Tak, tak, — potwierdziła Lodzia.
Lodzia codziennie po szkole w tej samej fabryce, co Stasiek uczyła się zwijać cygara. Nie było to takie łatwe, bo liście ogromnie się łamały.
— Zawsze najzabawniejsi są Stefek i Marysia, — zaśmiała się. — Niema dnia żeby się nie kłócili. A tacy sami są mali, jak Śpiewaczek i jego żona, chociaż lat już mają sporo. Szkoda, że nie będą mogli się pobrać. Są przecież rodzeństwem.
— Ja także się z tobą nie ożenię, — podchwycił Stasiek. — Ja...
— Myślisz, żebym cię chciała! — oburzyła się Lodzia. — Dopiero dzisiaj popsułeś trzy cygara, dobrze widziałam!
— Ach, ty...
— Ej, ej! — wtrąciła matka. — Widzę, że niebardzo jesteście zmęczeni. Stasiu, mógłbyś jeszcze narąbać drzewa, ale weź latarnię. Ty, Lodziu, zacerowałabyś sobie lepiej wełniane pończochy.
— Czy mogę wpaść na chwilkę do Magdzi? — prosiła Anielka. — Napewno niedługo wrócę.
Nim jeszcze matka zdążyła coś odpowiedzieć, Anielka była już w sąsiedniej izbie, dokąd wbiegła po czysty fartuszek. Magdzia napewno na nią oddawna czekała. Prędko, prędko!
Poczęła biec najkrótszą drogą przez strumyk. Stąpała pewnie po zeschłych liściach, które jesienny wiatr postrącał z drzew. Na powierzchni spokojnej wody pływały również zeschnięte liście,