Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/38

Ta strona została uwierzytelniona.

— O, idzie Anielka. — Śpioch! — zawołał nagle Stasiek. — Patrzcie, nawet oczu otworzyć nie może!
— Wcale nie prawda, — broni się Anielka, przecierając piąstkami oczy. — Gdzie moje buciki?
— Tutaj. Już ci oczyściłam, — uśmiecha się do niej siostrzyczka Milusia.
Gdy wszystkie dzieci są już w pończoszkach i bucikach, matka daje im dwa wielkie ręczniki i duży kawał mydła.
— Umyjcie się tylko porządnie, — rozkazuje. — A pośpieszcie się, żebyśmy do kościoła zapóźno nie przyszli i nie potrzebowali się wstydzić sąsiadów.
Dzieciaki chwytają ręczniki, Stasiek podrzuca w powietrzu mydło i wszyscy biegną gęsiego do pobliskiego strumyka.
— Ja pierwsza! — woła Anielka, opuszczając z ramion koszulkę.
— Ja drugi! — woła Stasiek.
— Ja trzecia! — piszczy Milusia.
— Ja czwarty! — drze się na całe gardło Romek.
Wszyscy pochylają się nad wodą, myją twarze, szyję i ramiona, a potem wycierają się grubemi ręcznikami. Śmiechowi i radości niema końca. Potem wszyscy rzędem siadają na brzegu i czeszą zmoczone włosy. Aniel-