Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/40

Ta strona została uwierzytelniona.

— Stój, stój! — woła, gdy koza chce wtargnąć do wnętrza kościoła. — Kóz nam nie potrzeba. Kościół jest dla ludzi!
Chwycił zwierzątko za rogi, a tymczasem nadszedł już parobek Styków i śmiejąc się, zagania ją z powrotem do domu. Niechętnie potrząsa koza swą śmieszną bródką. Stoi jeszcze przez chwilę i spogląda w stronę kościoła.
— Jazda, do domu! — woła Wojtek.
Na łące witają radośnie kozę Anielka i jej rodzeństwo.
— Biedactwo, chciała się pomodlić trochę, — głaszcze kozę Anielka. — Zaczekaj, jak dorosnę, zabiorę cię z sobą do kościoła.
Niedługo jednak może Anielka gawędzić z kozą. Rodzice jej i rodzeństwo są już gotowi i wszyscy całą gromadką łączą się wkrótce z tłumem wiernych, udających się na niedzielne nabożeństwo.

Mała cyrkówka.

Pewnego dnia w szkole panowała niezmącona cisza. Uczniowie i uczenice pisali, pochyleni nad tabliczkami i zeszytami, a słońce ciekawie zaglądało przez okno do izby szkolnej. Wtem ktoś zapukał do drzwi. Nauczyciel wstał, otworzył drzwi i po chwili wprowadził do szkoły czarnowłosą dziewczynkę.