Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/69

Ta strona została uwierzytelniona.

wu! — szlochała Anielka, wtulając zapłakaną twarzyczkę w poduszki.

Nieco później.

Dopiero nazajutrz wieczorem matka wróciła do domu. Twarz miała zasmuconą i prawie nic nie mówiła. Gdy dzieci już spały, ona jeszcze wciąż siedziała w izbie i wsparłszy głowę na dłoni, tonęła w głębokiej zadumie. Często Anielka widziała, jak łzy spływały po policzkach matki. W dzień jednak matka robiła wszystko tak, jak dawniej. Patrząc na nią, pochyloną nad robotą, dzieci uspokajały się również, wszyscy jednak ustawicznie myśleli o ojcu.
A kiedyś, jednego z ostatnich dni roku, gdy Anielka w południe stała przed domem, przyszedł listonosz który przyniósł depeszę.
Matka otworzyła depeszę drżącemi rękami i zbladła.
— Dzieci, ojciec umarł, — rzekła bezdźwięcznym głosem.
Wówczas zarówno chłopcy, jak i dziewczynki, wszyscy poczęli płakać, tylko matka, pomimo bólu nie mogła ani jednej łzy uronić. Z śmiertelnie bladą twarzą, wypowiadała wciąż jedne i te same słowa:
— O, mój Boże, o, mój Boże!
Po chwili i babcia weszła do izby. Rów-