Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/77

Ta strona została uwierzytelniona.

do domu. Dawno już zapomnieli o swej kłótni i niby troje ptasząt, poczęli śpiewać w ten złocisty wiosenny wieczór.

W maju.

Łąki pachniały. Z pośród świeżej zieleni wysuwały główki niezliczone rodzaje kwiatów, główkami temi wesoło kiwając w rozmaite strony. Nad łąkami unosiły się ćwierkające skowronki, chrabąszcze brzęczały, a dokoła fruwały pszczoły, siadając od czasu do czasu na jakimś kwiatku. Posiedziały chwilkę na świeżym kielichu, poczem odlatywały znów do swoich ułów.
— Macie już dosyć miodu? — pytała Anielka jakąś pracowitą pszczółkę, która właśnie sfrunęłe z kwiatka. — Ale jak ty wyglądasz! Cała jesteś unurzana w żółtym pyłku kwiatowym!
Pszczółka otrząsnęła z siebie pyłek skrzydełkami i pyłek ten zleciał do maleńkiego „koszyczka” u samego końca tułowia pszczółki.
— O, przydałby ci się większy koszyczek, — zaśmiała się Anielka, — wyglądałabyś jeszcze zabawniej!
Pszczółka tymczasem odleciała w stronę cudownie kwitnącej gruszy. Tam spotkała się z całą gromadką swoich sióstr i braci.