Strona:Jantek z Bugaja - Blade kwiaty z wiejskiej chaty.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.
46
Jantek z Bugaja




Pojednani.

Po dziennej pracy, letnim wieczorem,
Drużyna żeńców wesoła,
Wraca ze śmiechem, śpiewem i gwarem
Kwiecistą łąką do sioła.
I za drużyną smutny, samotny,
Idzie Jaś z głową zwieszoną,
Czasem wzrok rzuci tęskny, markotny
Na swą Magdusię kochaną,
Ona dla niego tak dobrą była
Lecz dziś się o coś zgniewała,
Cały dzień innych chłopców wabiła,
Na niego ani spojrzała.
I zerwał Janek stokrotkę małą,
I skubiąc piórka z niej — wróży:
„Moja — nie moja“ — z uwagą całą,
Co wyrwie piórko, powtórzy.
Magdusia widząc, co Janek wróżył,
Poza drużyną została,
„Moja“, — gdy Janek wróżąc powtórzył,
„Kto twoja, Janku?“ — spytała.
I spojrzał Janek, przy nim Magdusia,
— „Kto twoja?“ — cicho spytała,
Rzekł jej: — „Twe Magduś, czarne oczusia,
A czy dziś na mnie spojrzała?