Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

— No, widzisz. Ja ciebie bardzo szanuję i cenię, mój chłopcze, ale tem bardziej się smucę. Pocieszam się myślą, że wiele korzystasz, zajmując się kooperatywą. W arytmetyce się poprawiłeś, to prawda. Ale pomyśl tylko: czy kupiec może pisać błędnie?
— Jeszcze nie jestem kupcem, — odparł Dżek.
Ostatecznie postanowiono, że bazar świąteczny się odbędzie, bo Dżek zobowiązał się wobec klasy. Już do świąt pani będzie dla niego względniejsza. Ale za to Dżek przez święta i później weźmie się naprawdę do nauki, a tylko wolny czas poświęcać będzie kooperatywie.
I w domu rodzice się skarżyli, że Dżek za często biega do mister Tafta, że się czasem spóźnia na obiad (niezbyt często), że jest zamyślony, roztargniony i mówi ze snu. A najwięcej zmartwiona była mała Mary, którą Dżek zupełnie zaniedbał.
Ano, nie mogło być inaczej. Dżek musiał rozwiązać najtrudniejsze chyba zadanie, które kiedykolwiek jakikolwiek chłopiec w jego wieku miał do rozwiązania. Jak podzielić między wszystkich w klasie:
6 drewnianych pudełek farb,
12 papierowych pudełek kredek,
18 łańcuszków,
3 drukarki z ruchomemi literami,
3 pudełka z żołnierzami,
12 organek,
3 skarbonki,
12 rewolwerów i 12 lalek,
6 sznurków korali,