tydzień odbywać się będzie mecz za miastem, więc potrzebne pieniądze na tramwaje.
Kooperatywa oszczędziła rodzicom wiele pieniędzy nietylko dlatego, że jest taniej, ale że każdy ma okładkę i bibułę — że nikt teraz nie wydziera kartek z zeszytów, bo kupują arkusze papieru.
Bibljoteka szkolna wydała 246 razy książki. Gdyby dzieci nie czytały książek, pewnie dokazywałyby w mieszkaniu i mogły coś stłuc, alboby biegały po podwórku i darłyby zelówki.
Dzięki kooperatywie choinki były ładnie i tanio przybrane. Dżek ma zamiar zakupić większą ilość wielkanocnych stoliczków. Adams obiecał wyciąć z laubzegi, a Dżek był w cukierni, ale powiedzieli, że jeszcze za wcześnie.
Dzieci napisały laurki noworoczne. Zrobiły z drutu klatki. Same na robótkach oprawiły fotografje, które ozdobiły mieszkania.
Dorosłym potrzebne są pieniądze, ale dzieciom tak samo. Przecież nie można tylko pracować, jeść, spać i nic więcej.
W oknach mieszkań muszą być doniczki. Dżek się dowiadywał o nasiona. Pomoże mu w tem wujaszek Dika. Gdyby można było zaraz kupić doniczki, wypadłoby taniej.
Kooperatywa ugina się pod ciężarem wydatków. Dżek chciał zamówić pieczątkę gumową z napisem: kooperatywa. Taką pieczątkę ma siódmy oddział. Ale Dżek postanowił zredukować wydatki administracyjne ze względu na zły stan finansów —
Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/198
Ta strona została uwierzytelniona.