i rozumie, ale dopiero wtedy naprawdę się rozumie, kiedy się samemu poczuło. Niby Dżek wiedział, że noga złamana boli, ale teraz wszystko od początku do końca pamięta. Wtedy, chociaż był mały, słyszał, że budzik może się zepsuć, mówiono, żeby nie ruszał. No tak, ale kiedy na stole leżały wykręcone kółka, kiedy sam widział, że nic nie poradzi, kiedy czekał, aż otworzą się drzwi i wróci pani Fulton i będzie musiał się przyznać, — dopiero wtedy żałował, ale było zapóźno.
— Gdybym wpierw wiedział, że tak będzie, — mówi sobie człowiek. A cała bieda, że się nigdy nic naprzód nie wie. Choć dorośli podobno wiedzą, co będzie i często powtarzają:
— A nie mówiłem, a nie ostrzegałem. Wiedziałem, że tak będzie.
No tak: czasem naprawdę, ale często się chwalą tylko.
Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.