Jak to różnie giną rzeczy i się znajdują. I żeby nie wiem jak się pilnować, każdy musi coś zgubić. I tak wygląda, jakby ktoś na złość schował, a potem podrzucił. Bo możesz dziesięć razy zaglądać w to samo miejsce i niema, a potem jest nagle tam, gdzieś szukał.
Dżek ma bardzo dużo różnych rzeczy, ale wszystko porządnie ułożone w skrzynce, którą mu ojciec zrobił. Osobno leżą rzeczy, które są często potrzebne i mogą się przydać, osobno takie, do których rzadziej zagląda. Dżek często porządkuje skrzynkę i za każdym razem układa inaczej. Probował różnie. To płaskie rzeczy kładzie na dnie, żeby mniej miejsca zajmowały, a drobiazgi na górze. To znów osobno szkolne rzeczy, osobno różne pamiątki, osobno to, co chętnie zamieni, bo mu niepotrzebne. Podczas układania zawsze się coś nie mieści, albo czegoś za dużo, i wtedy dawał małej Mary.
Mary zawsze jest obecna podczas porządków w skrzynce i zapytuje nieśmiało:
— Czy ci potrzebny ten sznurek, pudełko, papierek?
Dżek mówił: tak albo nie, albo się pytał:
— A do czego chcesz?
Mary mówiła:
— Tak sobie.
Albo:
— Będę się bawiła.
Albo:
— Zrobię coś dla lalki.
Dla lalek wszystko się przyda: one nie są wy-
Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.