Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.



Udało się. Nowe książki wzbudziły duże zainteresowanie. Fil złapał swoją ukochaną książkę i tańczył z nią naprzód na podłodze, potem na ławkach, wreszcie na stoliku pani. Potem rzucił się na Dżeka, zaczął go pchać, ściskać, wreszcie wskoczył na plecy, że omal nie przewrócił. Potem odśpiewał jakąś dziką pieśń bez słów, aż przed drzwiami zebrała się kupa uczniów z dwóch młodszych oddziałów. Wreszcie zaproponował, żeby Dżeka na wiwat podnieść na rękach do góry. Hałas był, że nie daj Boże.
Dżek był zrazu nawet zły, ale rychło się przekonał, że Fil wyświadczył mu dużą przysługę. W mowie finansowej nazywa się to, że Fil zrobił mu reklamę.
— To jest prawdziwy bibljotekarz wolnej amerykańskiej republiki. Patrzcie, szanowna publiczności. Oto król bibljotekarzy. Długość metr i trzydzieści centymetrów, waga 29 kilo, uczeń trzeciego oddziału, Dżek Fulton, zwycięzca turnieju bibljotekarskiego, międzynarodowy posiadacz najciekawszych książek północnej geograficznej szerokości, wszechświatowy mistrz czarnej i białej magji, pogromca Pytlasińskiego, Eddie Polo, apaszów i detektywów. Wejście tylko 5 centymów, wojskowi i dzieci połowę. Wprowadzanie psów surowo wzbronione.