Strona:Janusz Korczak - Bezwstydnie krótkie.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.


— Ktoby się tego spodziewał?
— A ja dawno wiedziałem. — Spotyka mnie na ulicy i: „może papierosika?“ — Tknęło mnie, ale nic. A on wyjmuje „Ergo“. Nie, moja kochana, jak człowiek ma dzieci w szkołach, nie częstuje. — „Ergo“ w dodatku.
— Oczy mi otworzyłeś. Teraz dopiero rozumiem. Spotykam ją przed składem aptecznym. — Co — jak? — Musi wstąpić. — Dentosan. — I szczoteczkę do zębów.
— A widzisz. Życie nad stan. A teraz wpadli. I co?