Strona:Janusz Korczak - Dzieci ulicy.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

suche mieszkanie. Gdym wszedł do jej wilgotnej stancji, dziecię spało, ona płakała“.
— Teraz przyjrzyj się tej flaszeczce № 814.
„19 kropli łez od opuszczonej, uwiedzionej dziewczyny. Ma lat 17. Rodzice wyrzucili ją z domu. W łzach tych powinien się znajdować ból, zawiedzione nadzieje, żal do ludzi, współczucie dla dzieciny, której życie dała.“
Antkowi przyszło na myśl, że współczucie dla dziecka opuszczonego nie jest przecież trucizną duszy; ale nie chciał starcowi przerywać.
— Patrz, № 1015.
„Aresztanta prowadzono na stację. Odprowadzało go wielu ludzi. Skazany był za morderstwo na ciężkie roboty. Kiedy pozwolono mu się żegnać, zdjęto mu kajdany, całował się ze wszystkimi. A gdy pochwycił go w swe objęcia przyjaciel jego lat dziecinnych, zbrodniarz zapłakał. Zbliżyłem się z moją buteleczką. Roześmiał się i zawołał: „A i ty, warjacino, jesteś. No nie pożałuję ci łez.“ I chociaż się śmiał — płakał. Ale łez nie liczyłem. Musi być ze czterdzieści“. Naczelnik oddziału, widząc, jak on mi łzy wpłakiwał, również łzę uronił. Prosiłem, żeby mi do buteleczki napłakał, ale nie chciał: wstydził się widocznie“.
— Patrz, to znów łzy radości. № 4043.
„Ma lat 36, żonę i czworo dzieci. Wpadł w dług lichwiarski. Wystawiono mu na licytację warsztat cały. Gospodarz nasz, zacny człowiek, zapłacił za niego dług. Będzie mu się spłacał po 5 rubli miesięcznie. Rodzina ocalona. Gdym go odwiedził wieczorem, siedział na