Strona:Janusz Korczak - Dzieci ulicy.djvu/252

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc nie było możliwości, żeby ją oskarżony miał podrzucić?
— Nie, żadnej.
Przewodniczący zwrócił się do adwokata:
— Nie ma pan jakich pytań?
— Tak. Niech mi powie świadek, kogo na razie podejrzewano o kradzież papierośnicy?
— Jego.
— Jak on się zachowywał w czasie — przed znalezieniem papierośnicy w palcie?
— Nie rozumiem.
— Czy był zatrwożony?
— Nie uważałem.
— Czy po znalezieniu papierośnicy mówił coś?
— Nie pamiętam.
— Czy świadek przypomina sobie dobrze, że miało to miejsce na parę dni przed zbrodnią? Czy on nazajutrz po posądzeniu go o kradzież był jeszcze w zakładzie?
— Nie pamiętam.
— Proszę sobie dobrze przypomnieć.
— A nie, racja! nie był. Tak, właśnie. Tak... tak... dwa dni go nie było, a trzeciego dnia dowiedzieliśmy się o zabójstwie.
— Skończyłem.
Zeznania drugiego kąpielowego wyjaśniły, że oskarżony na dwa tygodnie przed spełnieniem zbrodni ostatni raz „znikł“ na dwa dni, że miał być nawet wydalony z tego powodu, ale że go „panowie“ lubili, więc go zostawiono.