Strona:Janusz Korczak - Dzieci ulicy.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

Popularność „suchego Felka“ rosła; gdy tylko przystawał, znoszono mu listy do czytania, prośby do pisania, udawano się po radę w każdej ważnej sprawie. Różnie mówiono o nim; podobno on to w swoim czasie wypowiedział owo znakomite zdanie, że „granda bez klawisznika udać się nie może.“ (Zmuszony jestem dodać, że granda — znaczy większa wyprawa złodziejska, a klawisznik — wytrych). Jedno było wiadomo: że „suchy Felek“ raz tylko odsiadywał kozę i to w odległej młodości.
W tej epoce, kiedy wybierał sią do „suchego Felka“ nasz Antek, mieszkaniec krypy stał u szczytu sławy.
Antek zbiegł przez Książęcą, i po półgodzinnej wycieczce znalazł się na krypie Felka, zamienionej w tej chwili na przybytek wiedzy. Felek był nauczycielem doskonałym, miał on taką jakąś książkę, na której mógł malca nauczyć czytać i pisać w ciągu jednego okresu od „puszczenia“ Wisły na wiosnę do jej zamarznięcia późną zimą.
W tej chwili było u niego pięcioro „robactwa“ a między niemi i Jędrek stróża.
— Mówię wam, zatracone obwisie — wykładał, stojąc oparty na swoich dwóch kulach — że bez nauki człowiek jest bydlę. A nauka — to nie taka trudna rzecz, jak wam się zdaje, tylko potrzeba do niej mieć głowę, rozum i ochotę. Ja widzicie, do uczoności swojej nic więcej, smarkacze, nie miałem, nic tylko głowę, oczy, dziesięć palców i suchą nogę.