Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

ści złotych z jednego piasku na miesiąc. I to się nazywa obrót. A teraz za piasek pan nie potrzebuje płacić, aż dopiero po miesiącu, i za to może pan także dawać bez pieniędzy. A potem pan reguluje. I to jest kredyt, który pozwala panu sprzedać towaru za tysiąc rubli, kiedy pan ma w kieszeni tylko sto, i kupić za tysiąc, jak pan ma w kasie trzy ruble.
A potem wyjął książkę, gdzie byli zapisani ci wszyscy, którzy mu są winni. Było tego na kilka tysięcy.
— A czy ja sobie poradzę? — przestraszył się Antoni.
— A rozumie się, że nie. To może pan zacząć od mniejszego.
— A czy to można tak, żeby i kupować i sprzedawać wszystko za gotówkę?
— Można, ale pan sobie sam obrywa obrót.
— Bo ja chcę mieć na początek tylko tyle, żeby się nie zjadać. Bo Warszawa okropnie droga.
Roześmiał się „ten pan“.
— A czy warto pracować darmo? Jak to mówią, Maciek zarobił, Maciek zjadł!
— No tak, — potwierdził Antoni, ale w duszy postanowił na początek skromnie prowadzić interes.
Nazajutrz nowy przyjaciel zabrał go z dzieciakami, trojgiem starszych, — do cyrku, — ża-