Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.

umiał zachęcić bachorów to żarcikiem, to tem, to nie tem.
Za życie płacić tam będę pięć rubli miesięcznie, a za mieszkanie — uczyć będę ich Wiktę i Stacha.
Do kogokolwiek się zbliżę, wszędzie niosę ból, rozprzężenie — i kawał własnego serca zostawiam.
Pusto, rozpacznie — i niema gdzie złożyć głowy znużonej.
A pcha mnie coś w gąszcz życia, w głąb, w gęstwię, — aż do najgłębszych jego pokładów.