i adresów) oraz rządcy domów — za przekroczenie przepisów meldunkowych na mocy prawa z dnia 7 lipca 1878 r., skazani zostali na karę pieniężną: (ci i ci) po 10 rub., po 5 rub., wreszcie po 2 ruble“.
A w drugim zatłuszczonym numerze:
„Rządcy domu N. — przy ulicy Solec, (imię i nazwisko) za niedbałe prowadzenie meldunków, zabraniam prowadzenia ksiąg ludności“.
Stróż składa numery, choć sam czytać nie umie: może dzieci czytać będą, jak dorosną. — Obiecał mi pożyczać.
Z liczby izb o ilości mieszkańców wnioskować nie można. Tu, na drugiem piętrze, mieszka w jednej izbie szewc z żoną, trojgiem dzieci i dwoma terminatorami, stróż miejski, Grabowski, z żoną i Kazikiem — synem, drugi szewc młody z żoną (pobrali się przed rokiem i spodziewają lada dzień pierwszego potomka: onegdaj małżonek wrócił bez palta pijany do domu), stara panna — emerytka i stary przewoźnik czy piaskarz (żwir wydobywa z Wisły).
Istnieją tu dwa prądy rwące, które utrudniają ścisły rachunek: jeden prąd wewnętrzny, drugi zewnętrzny.
Rodziny przenoszą się z jednego mieszkania do drugiego, z piętra na piętro, z drewnianych budowli do murowanych i odwrotnie. Przeprowadzają się wszyscy in toto, lub tylko jedna z rodzin, lub jeden tylko sublokator.
Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/211
Ta strona została uwierzytelniona.