Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.

rzystne, upić się w porę z osobą, mającą wpływy, postarać o protekcję, lub list...
List tu jest jakiemś czarodziejskiem zaklęciem, wpływ jego jest wprost magiczny.
Emerytka dostała list, i oto jest emerytką, płaci regularnie komorne, je, pije, wysypia się, modli w święta i dnie robocze, i nic nie robi.
Maj dostał list, i w Busku leczył się darmo. Grabowska dostała list, i Kazik bez egzaminu dostał się do szkoły miejskiej. — List — dostaje się od dobrego pana, u którego się kiedyś pracowało, od pani, gdzie żona pierze bieliznę, gdzie córka chodzi do magazynu, gdzie syn w sklepie pracuje; list dostaje się od siostry miłosierdzia, cyrkułu, instytucji, lub księdza. A wreszcie z tem nikt się nie zdradza, to tajemnica pilnie w łonie rodziny strzeżona.
— Emerytka dostała list od znajomej pani, — i nic więcej nie powie.
Umieć o pierwszy list się wystarać — najtrudniej. Potem już łatwiej. Im więcej listów, im łatwiej je dostać, tem lżej żyć rodzinie, prędzej i pracę otrzymać, i lepszą, popłatniejszą...
Ludzie tu, jak wogóle wszędzie, dzielą się na obrotnych i niemrawych.
Ot, właściciel garkuchni z obiadami z trzech dań po 15 kopiejek. — Z zawodu jest kucharzem, ale był i lokajem, dzierżawcą krowiarni, i dostawcą wytłoków dla bydła; właścicielem składu węgla, i ekonomem, i miał do spółki pie-