Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.

Historja cała długa nudna, — słyszałem ją coś pięć razy.
A kubek do kawy miał jeszcze z wojska. Tak ten kubek kochał, że więcej, jak dziecko rodzone.
Raz upił się Nowak i spłukał siedem złotych z pensji. I żona na złość zbiła mu kubek.
Płakał gorzkiemi łzami, skorupki ma schowane: może da jeszcze kiedy skleić...
Tu każdy drobiazg ma wartość, każdy wyraz, gdzieś kiedyś słyszany, jest powtarzany, wspominany, komentowany. — Powiedziałem tu o kimś, że jest głupi, jak niekraszone kartofle, podobało się to ogromnie, i może wejdzie w przysłowie.