Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/277

Ta strona została uwierzytelniona.

półce dopiero: Polakiewicza, Azis, Zagłoba, Tureckie i t. d.
Powiem wam o jednym maleńkim wyrazie, a takim mądrym, że aż wierzyć się nie chce. Taki mały wyraz: kto.
Stukają do drzwi, i ty się pytasz: „kto stuka?“. A gdyby nie było tego malca: kto, — musiałbyś pytać:
— Czy stuka Kazio, czy Mańka, czy Szczepan, czy ciotka, czy druciarz, czy kum Piotr, czy żebrak?
A tamten odpowiadałby ciągle: „nie, nie, nie“. I mógłbyś tak trzy godziny pytać i nie zgadłbyś wcale. Spociłbyś się, jak mysz, — wyzłościł, — nie jadł, — nie spał, — tylko pytał ciągle. A tak: „kto tam“, — i w tem króciutkiem: kto — siedzą imiona wszystkich ludzi na całym świecie. — Kto — jest — zaimek...
Jak wam mówiłem, są w gramatyce części mowy, które się odmieniają: są to bogaci panowie, mogą z jednego wyrazu zrobić dużo wyrazów. A taki pożyteczny a biedny przysłówek, przyimek nie mają odmian. Jest sobie wyraz: zawsze, przy, od — i taki już zostaje na całe życie; ale zobaczycie, że ten: przy albo od jest pożytecznym pracownikiem i pomocnikiem innych części mowy, które go szanują i słuchają go się. — Bo mówi się: do ogrodu, ale w ogrodzie. — Zobaczycie dalej, jak bogaty przymiotnik pomaga i pożycza swoje wy-