sce, a Bronek zachorował i pół roku przeleżał w szpitalu.
Dziwna choroba Bronka: doktorzy mówią, że wada w sercu — i pytają, czy Bronek nie miał łamania w kościach i czy mu w stawach nie puchło. — A no miał łamanie i kolano mu puchło. Czy nie mieszkali w wilgotnem mieszkaniu? — A no, mieszkali. Mieszkali w łazienkach Kurtza na Marjensztadzie; dawniej były łazienki, a teraz są wilgotne mieszkania. — I co to wszystko może mieć z sercem wspólnego?
Dlaczego Bronek kaszle i boli go z prawej strony brzucha? Jeżeli kaszle, to musi jest coś w piersiach, a nie w sercu, — chyba suchoty. Albo może to jeszcze i nie suchoty, i można chłopaka odratować, tylko nie dbają i źle go leczą panowie doktorzy?
A matka właśnie jego — Bronka najbardziej kochała. Od samego urodzenia nic od tego chłopaka złego nie zaznała. — I Bronek zawsze mówił, że jak będzie subjektem, tylko sam już na wszystko zarobi.
Inny chłopak to pójdzie gdzie, ma kolegów, zabawi się, pobryka, — a Bronek nie miał nikogo: jak wrócił ze sklepu, tak zaraz za książkę. — A w niedzielę przed obiadem do szkoły, a potem już aż do nocy. — Te panie z czytelni to już go znały. — Czasem się tylko z ojcem trochę przeszedł nad Wisłę, a na wizyty wcale
Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/286
Ta strona została uwierzytelniona.