Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/313

Ta strona została uwierzytelniona.
BAL.

Chrzest i bal składkowy: rubla od osoby.

Ojciec, pan Tomasz, niecierpliwie oczekiwany, przyjechał dorożką dopiero o siódmej godzinie. Zapraszając gości, wstąpił na kieliszek z tym i owym. Wesół wrócił. — Miał kram: w cyrkule brakło jakiegoś papieru, więc nie chcieli wydać pozwoleństwa na chrzest. — Antoniowie nie przyjdą, bo dzieciaki im chore. Adam będzie, ale sam, bo mieszkania nie chce zostawić.
Są chrzestni, są świadkowie. Niemowlę w czystej poduszce i białym czepku. — Dwie dorożki. — Jedziemy.
Chcieli nazwać dzieciaka Manią, ale babka się uparła: „jak ma manić, to niech lepiej już