Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/337

Ta strona została uwierzytelniona.
WICHER

Czoło pali. W głowie dzwoni. A za oknem wicher wyje.

Szu... Hu-hu... Szuu... Ha-hu... Huuuuu!
Dziecko się rodzi.
Cha — cha — chaaaaa...
Dziecko małe, słabe, białe.
Huuuuu!
Dziecię, które płacze bez łez.
Ti — pit. Ti — pit.
Rodzi się nagie dziecię człowiecze, — na ból.
Hu — szszszuuu!...
Wiedźmia mać woła wiedźmy na tan. Smolne pochodnie się jarzą. — Na tan, — na tan. — Hu-huuuu! — Na bal — na tan, wiedźmia mać.