— Na wieki, — zawtórował chór.
— Ci, którzy cię chcą wieść prostemi drogami, — niech oszaleją i w trzęsawiska cię wiodą. — Ci, którzy miłość głosić będą, niech sami w nią nie wierzą; niech brzuchy ich obrastają sadłem, a dusze — pleśnią; — niech myśli ich kłamią słowom, a słowa przeczą czynom, — i miłość niech ośmieszoną będzie. — Niech nikt nikomu nie wierzy, — a jeśli uwierzy, niech zrozumie źle, — i niech nienawidzą.
— Oderint[1], — in saecula saeculorum oderint.[2]
— A ci, którzy głoszą prawdę, niech wiary nie mają — kłamstwa siewcy; a posiew zgody i miłości czystej — niech nienawiści mienią siewem. — A iskra, którą mnie sparzyłeś, pomiocie ludzki, — niech przekleństwem ci będzie, — niech mózg i serce ci parzy, aż bielmem zajdą. — I tylko pierwszy grzech niech ciebie niepokoi, a dalsze paciorkami różańca narastają, — i stworzą koło, z którego nie masz wyjścia, — i pragnij żyć! — Przeklinam cię błogosławieństwem zła, błogosławię przekleństwem dobra.
— Oderint, — in saecula saeculorum oderint. — Niech nienawidzą — na wieki.
— I wsze grzechy przodków twoich, środowiska i narodu twego, i ludzkości całej, — które wątłym pyłem ruchliwym dzisiaj, — niech dębami wzrosną w wyziewach życia. — Noś piętno twego urodzenia w hańby wieku. — Oderint!
— Oderint, — odpowiedział szmer...