Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/344

Ta strona została uwierzytelniona.

Zapłonęły wszystkie beczki smolne: i te — na wybrzeżu, — i te na jeziorze, — i na wyspach, — i w dali na trzęsawisku. I zadął wicher we wszystkie instrumenty naraz, — i gra, — i gra — i gra, — i gra. — I chmury, i wiedźmy, i ptaki nocne — puściły się w tan.
A niemowlę patrzy niewidzącemi oczyma i... drży...

Wilczek mówi:
— Ktosik się dziś w nocy powiesił na tę wichurę.
Bierze blaszankę z kawą i skibę chleba i idzie do pracy.
Ciemno... Lampka przyćmiona miga.