Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.



DZIECKO SALONU

Ojcze!

Byłem wówczas bardzo mały jeszcze. Myślałem, że Bozia bardzoby się gniewała, gdybym wziął ciastko pokryjomu, — a gdy się nogami buja, to się djabła kołysze. Lubiłem gryzmolić ołówkiem i ustawiać domki ze starych kart, i oglądać malowanki, i dorabiać wąsy obrazkom, i słuchać bajek o sierotach, macochach i strachach. I dziwiłem się, skąd konie wiedzą, dokąd tatuś kazał dorożkarzowi jechać, że trafiają, — i jak starsi umieją odróżniać psa od suczki, — i jak się wszyscy umarli mogą pomieścić w niebie. Nie chciałem pić mleka i wcześnie chodzić spać. Mówiłem przy gościach: „Piał kogucik kukuryku“ i inne bajeczki, — i bardzo bałem się ciemnego pokoju i obcych ludzi.
Boście mówili mi, że do obcych nie wolno