Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.
PRECZ

W dzieciństwie niegdyś.

Po przeczytaniu fantastycznej „podróży naokoło księżyca“ — marzyłem nocami, że w kuli stalowej odbywam tę podróż...
Umilkły oklaski żegnającego tłumu.
Ziemia coraz szybciej zapada się, ucieka z przed oczu. Kula stalowa pędzi szalonym lotem w górę, — nic już jej nie powstrzyma.
Miasto coraz mniejsze, mniejsze — chmura mi je zakryła.
Cisza. Wielka cisza w bezruchu.
Już ziemia złotą tarczą jest tylko, z plamami mórz i lądów, jak na ślepej mapie. A wokół czarno i zimno.
I nagle budzi się we mnie miłość ziemi. Zatapia mię ból, kąsa tęsknota, — zrywa się uporny lęk przed tą samotnością w bezkresie.