Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.
BEZ STERU

Przez ostatnie trzy dni jadałem obiady w swoim pokoju, z którego prawie nie wychodziłem. Byłem bezgranicznie znużony. Leżałem na łóżku w ubraniu i drzemałem. Nie obchodziły mnie nawet szeptane narady mamy z Jadzią: co robić? Wiedziałem, że się naradzają, ale bez ojca nic nie chcą przedsięwziąć. O tem myślałem, jak o czemś dawno gdzieś czytanem,

Wczoraj przed wieczorem wszedł ojciec. Usiadł na brzegu łóżka i niespokojnym, choć miarkowanym głosem, zapytał:
— Janku, powiedz mi, co ci jest. Ty musisz być chory?
I nagle oczy napełniły mi się łzami.
Otworzyłem prędko szufladkę nocnego stolika i powiedziałem, siląc się na spokój: