kojnie po doznanem wstrząśnieniu, przyklękło
w kornej modlitwie.
Więc w sobotę będzie wydawał: nauczy się na pięć — przez całą dużą pauzę będzie powtarzał.
A Prechner powoli poprawia bluzę, bardzo powoli zamyka książkę, chrząka.
— Do tablicy, — niecierpliwi się nauczyciel.
Wolno wysuwa się z ławki. — I dzwonek. — Nasamprzód jedno uderzenie ciche, przytłumione; to stróż bierze dzwonek do ręki; a potem cała fala głośnych, jędrnych, zbawczych uderzeń dzwonka.
Nauczyciel skinął ręką, odłożył pióro, zamknął dziennik i wyszedł.
Klasa huczy dziesiątkiem głosów. Stasio przyłącza się do grupy, gdzie Prechner opowiada, że nie miał książki w ręce, że nie odpowiedziałby ani słowa. Widać, że się nie chwali tylko, że naprawdę nie umiał. I nic dziwnego: odpowiadał już trzy razy. Nauczyciel chciał go złapać — to jasne.
Pierwsza pauza trwa krótko.
Na religji sąsiad daje Stasiowi obiecaną książkę. Stasio przegląda spis rozdziałów, trzy-
Strona:Janusz Korczak - Feralny tydzień.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.