Strona:Janusz Korczak - Feralny tydzień.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

Stasio nie lubi, jak mu mówią: pan — bo mu się zdaje, że się z niego śmieją.
Bierze kajet i wychodzi.
I poco mu właściwie łańcuszek? Przecież nie będzie nosił zegarka na dwóch łańcuszkach...

∗             ∗

Mama włożyła nową suknię, którą mamie krawcowa zepsuła, i były dwie poprawki. Krawcowa była w dodatku niegrzeczna. Mama nie będzie do niej więcej dawała, ani jej nikomu rekomendować nie będzie.
Mama wybiera się z tatusiem na koncert, na który już nie było biletów, i tatuś ledwo dwa bilety dostał od przekupnia. Ciocia chciała, żeby i dla niej kupić, ale nie było. Ciocia ma dziką pretensję, a tatuś niema obowiązku kupować dla całego świata.
Ludwika ma pilnować, żeby Stasio grał na fortepianie i żeby dzieci o dziesiątej najpóźniej poszły spać. Jak nauczycielka muzyki powie, że Stasio znów nowej sztuczki nie umiał, to mama się z nim na serjo rozprawi. — Dzieci mają nie hałasować i nie rysować podłogi; lampa żeby nie filowała, Stasio żeby się nie drażnił z Józiem, a Zosia jak ruszy co z tualety, to do-