Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

sama była forteca, tylko po obu stronach pierwszego fortu wznosiły się dwa wysokie kopce: prawy kopiec pułkownika Suchty i lewy pułkownika Robaka.
Zgadnijcie, jak z pośród 150 chłopców wybrano dwunastu wodzów do dwunastu pułków?
— Zapewne wybrano najsilniejszych?
— O nie, sama siła tu nie wystarcza.
— Więc najwaleczniejszych?
— I to nie, bo zkąd przed bojem wiadomo, kto będzie waleczny?
Dwunastu wodzów dla dwunastu pułków wybrano w następujący sposób.
Podczas obiadu ogłoszono pospolite ruszenie i wydano rozkaz, aby się po obiedzie chłopcy nie rozchodzili z werandy. — I zaraz po obiedzie część chłopców pobiegła do lasu, reszta czekała, czekała, czekała ale widzą, że poboru do wojska niema i niema, więc znów część poszła sobie, reszta niecierpliwić się i sarkać zaczęła, — zostało na werandzie niespełna trzydziestu.
— Pewnie pan zapomniał? — powiadają.
A to sobie dobre: ogłosić pospolite ruszenie i zapomnieć.
— Jakto, tylko tylu zostało? — Hm, to mało, bardzo mało. Chodźcie chłopcy, pójdziemy kręcić wodę do studni; bo Jan z koniem pojechał do Goworowa po mięso, więc pani gospodyni prosiła, żebyście wy dziś kierat kręcili.
— Eee, — rozległ się pomruk rozczarowania. Czekali tak długo, a teraz mają wodę kręcić?
I po drodze do kieratu część chłopców znikła w lesie, a wodzami zamianowano tych, którzy najpracowiciej i najzgodniej wodę kręcili.
Bo dobry wódz musi być karny, cierpliwy, rozumny