Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

wejściach, ogródki obok szałasów, siadanki do opowiadania bajek?
Nieudana nawet próba uczy i przynosi pożytek. Kiedy Jeliński odbudował swój szałas, wejście zrobił teraz od północy, żeby tak słońce nie piekło, i rozszerzył je i przybrał tatarakiem.
Na miejsce Małego wziął Jeliński ogrodnika.
Chwilowo gościł w szałasie Iwanicki, ale Iwanicki chciał się przekonać czy mocny, zatrząsł szałasem i zasypał piaskiem puszysty dywan z trawy, którą wysłana jest miękko podłoga. Jeliński pogniewał się z nim o to, a Iwanicki wstąpił do współki z Chabińskim i doszedł do godności pomocnika burmistrza, kiedy już górka się zabudowała, otrzymała nazwę i zupełny samorząd.
W ten sposób Jeliński został sam tylko z ogrodnikiem Łęgowskim, że jednak samemu żyć smutno, więc poprosił do siebie Rozuma, z którym zna się z Warszawy i wie, że spokojnym będzie lokatorem.
Rano odświeżają dywan, zmieniają kwiaty w ogródku i tatarak nad wejściem, poprawiają wał koło szałasu, oczyszczają dróżkę ze śmieci; a to siadanko się rozsypie, a to dziura się zrobi w dachu. Pracy koło gospodarstwa jest dużo. — Tylko wieczory są wolne, — przychodzi Karas, zasiadają obok szałasu i bajki opowiadają albo tak sobie gawędzą. — I Karas spokojnym jest gościem.
Raz przyszedł Dajnowski i prosił, żeby go wzięli na miejsce Iwanickiego. Dajnowski ma scyzoryk, a dobrze mieć przecież lokatora ze scyzorykiem. Ale ten znowu śmiecił, bo ciągle łódki z kory wycinał, leniuch był, robić nic nie chciał, aż zwyciężyła w nim natura marynarza, rychło porzucił wygodny szałas, puścił się na burzliwe wody morza Pompo-