Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ PIERWSZY.
Podróż. — Nudne opowiadanie, którego nie warto słuchać. —
Ot, jutro będzie wesoło.

Pierwszy rozdział „Mośków“ poświęcony był opisowi, jak zbieraliśmy się na dworcu, ustawiali w pary, jak rodzice żegnali się z dziećmi, jak wreszcie ruszyliśmy w drogę.
Tam dozorca wywołuje z kajetu:
— Frydman, Miller, Grinbaum, Bromberg.
A tu:
— Kowalski, Górski, Frankowski, Trelewicz.
Pozatem wszystko tak samo.
W wilię podróży zbierają się chłopcy w biurze na Ś-to Krzyskiej; bada ich lekarz, szewc przymierza kolonijne obuwie, fryzyer strzyże, gdy kto ma zbyt długie włosy. W dzień wyjazdu tak samo dozorcy ustawiają ich w pary i po dzwonku prowadzą do wagonów.
Dozorca i tu zapytuje:
— Czy kto z was worka nie zgubił? — Nie wychylajcie się z okien.
A chłopcy tak samo pchają się w wagonie do okien, wołając:
— Odsuń się, to moje okno. Nie pchaj się, bo ci po łbie nakładę.
Inaczej w powrotnej drodze, kiedy wszyscy już dobrze