Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.

tem ukrywać się muszą. Bo gdyby się policya dowiedziała, że w domu papierosy robią do sklepu, toby wszyscy, on, mama i siostra, poszli do więzienia, bo nie wolno w domu robić papierosów, bo na to trzeba mieć pozwolenie i podatek płacić.
O ucieczce Józia taką znajdujemy wzmiankę w pamiętniku jednego z kolonistów:
„Po obiedzie chłopiec, z którym grałem w palanta, był namówiony, żeby uciekł do Warszawy. I właśnie, jakeśmy wyszli na drogę do Zofiówki, on poszedł do sypialni i powiedział pani gospodyni, że chce wziąć scyzoryk. Ale wszedł do szatni, zabrał ubranie i poszedł do szałasu, żeby się przebrać. Zostawił w szałasie kolonijne ubranie i prosto na stacyę. Przeszedł po balu przez naszą łazienkę, ale noga mu się obsunęła i mało nie wpadł do wody. Potem położył się koło łubinu i czekał na tego chłopca. Pan myślał, że go głowa boli, ale inny chłopiec znalazł w szałasie jego ubranie i powiedział panu. Zaraz panowie poszli na stacyę, ale go nie było i znaleźli go koło łubinu. Taka jest historya chłopca, który chciał uciec“...
Pamiętacie o czem wieczorem sosny z niebem gwarzą? Że jeśli nie wszystkie dzieci są miłe i dobre, nie zawsze ich w tem wina.


ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY.
Wróżenie z ręki. — Dłoń małej Helenki wszystkie tajemnice
zdradziła. — Jak Zosia gospodarowała.

— Prawda, że żaba przeklina? — pyta się Mania. — Jak kto patrzy na żabę i ma otwarte usta, to umrze?