Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

czynkom, potem westchnął głęboko i zmarszczywszy brwi z wielkiego skupienia, orzekł stanowczo:
— Dziewuchy mają takie same czapki, jak my.
Przed werandą na ławkach siedzą dziewczęta.
Chłopcy, zapomniawszy o należnej damom rycerskości, spędzili je z ławek, sami się rozsiedli; a damy ochłonąwszy szybko, odwojowały czapkami utraconą placówkę.
Nie obyło się bez wielkiego hałasu, wskutek czego wszystkie wróble pouciekały z Zofiówki.
Koło studni bawią się dziewczynki w szkołę.
— W szkołę się tam na wsi bawić — śmieją się chłopcy.
A Wikcia Korzeniowska opowiada Felkowi w wielkiej tajemnicy swe liczne przygody...
Wikcia i Felek mieszkają w Warszawie na jednem podwórku, Felek jest przyjacielem brata Wikci i obiecał, że się Wikcią będzie opiekował.
Wikcia ma w Warszawie dwie lalki: jedną dostała od cioci, drugą dostała — także od tej samej cioci. Wikcia ma jeden krzywy ząb i siostrę Elżbietkę i brata Władka, a krzywy ząb ma dlatego, że jak ząb mleczny wyleciał, ciągle to miejsce ruszała językiem. Teraz Elżbietka niema się z kim bawić i pewnie się bawi lalkami.
Wikci zrobiła się krosta na języku, bo za dużo gadała, a Władka raz chłopiec trafił kamieniem i taka mu krew leciała, a teraz ma znaczek na czole.
Jak Władek idzie z Felkiem kąpać się do Wisły, Wikcia się modli, żeby się nie utopili. Władek chodzi na obiady do cioci, tej samej, która dała Wikci raz lalkę, a kiedyindziej drugą lalkę.
Wikcia najwięcej kocha mamę, a tatusia i Elżbietkę kocha zupełnie tak samo i tak samo kocha Władka i Felka