Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

ciągnięciu za sznurek maszynista gwiżdże, podnosi się kotwicę, maszyna zaczyna syczeć — rozwija się żagle. Ach, gdyby choć ręcznik na żagiel. Teraz majtek wchodzi na bocianie gniazdo, patrzy przez lunetę na morze, i „Burza“ wyrusza w drogę.
Kapitan posiada mapę i kompas.
Obok okrętu są szałasy Zielińskiego i Lokajskiego, załoga okrętu po nużącej podróży znajduje tam gościnę.
Raz zbuntowali się majtkowie, jak to miało miejsce i na okręcie Kolumba, — nie chcieli spełniać rozkazów, bombardowali okręt szyszkami. Jednego z nich schwytano, drugi — uciekł. Za nieposłuszeństwo został wysadzony na bezludnej wyspie i więcej się już nie bawił.
Na ich miejsce wzięto Tomka Galasa, który doskonale chodzi po masztach i pełni służbę na bocianiem gnieździe.
Raz okręt spotkała na morzu burza. Kapitan rozkazał zwinąć żagle i kierując się strzałką kompasu, zawinięto do portu.
Raz okręt napadli korsarze. Załoga rozdzieliła się na dwie partye: jedną poprowadził do ataku kapitan, druga z Iwanickim na czele zaszła z tyłu, zadała wrogowi ciężką porażkę.
Liczne zmiany zachodziły ciągle w załodze okrętu. Pomocnikiem kapitana po Iwanickim był Olek Ligaszewski, później Kossowski. Po Galasie objął gniazdo bocianie Szczęsny, potem Lobański. — Bo często nurek albo majtek „Burzy“ zakładał sobie później własny okręt.
Naprzykład Ligaszewski.
Za gwarno mu było na awanturniczej „Burzy“, został kapitanem spokojnego pasażerskiego statku „Błyskawicy“.
Najczęściej Ligaszewski sam odbywa podróże, bo majtek