swój okręt, a Wiktor, który robi pędzelki do jodynowania zadrapań, podarował jej tutkę od fajerwerku.
Kropeleczką nazywają Manię dlatego, że deklamuje wierszyk o Bronisi-beksie, która tak często płakała, aż zachorowała na oczka i już na oczka nie widziała prawie.
Więc doktora z czarną brodą
Do Bronisi łóżka wiodą.
Wyjął pędzel i flaszeczkę,
Puścił w oczko... kropeleczkę.
Ponieważ doktór puścił Bronisi w oczko kropeleczkę, więc ktoś nazwał Manię — Kropeleczką, i tak już do końca zostało.
Mania nie zawsze się gniewa, że ją Kropeleczką nazywają, ale kiedy jest zdenerwowana, to tego nie lubi; raz nawet Kazika za ucho wytargała; Kazik się niby śmiał a ucho miał czerwone.
Czasem Mania jest taka zła, że nie wiem. Raz siedziała na oknie, a brat ją rozzłościł, zamachnęła się na niego, przez okno wyleciała — dobrze, że na parterze mieszka, bo się zabić mogła.
— U-u-u-u — zaczęli chłopcy płakać i oczy trzeć na myśl, coby to było za nieszczęście, gdyby się Kropeleczka zabiła.
Mania się rozgniewała, zaczęła bić chłopców, że sobie z niej żartują, potem opowiedziała jeszcze jedną ciekawą historyę.
Raz w Zofiówce rozmawiała z dziewczynkami o strachach, i zrobił się czar. Bo jedna dziewczynka położyła pod drzewem fartuch, bo przy studni wodą go oblała. — Nagle oglądają się, fartucha niema. — A gałęzie na drzewach tak się ruszają, tak się ciągle ruszają. — A zdaleka przez drogę