Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

osiąga pożądanego skutku, nie dąsam się a poszukuję. Dostrzegam, że moje zarządzenie chybia celu, rozkaz nie jest wykonywany przez wiele dzieci lub jedno, nie dąsam się, ale badam.
Niekiedy objaw pozornie drobny i bez znaczenia, mówi o wielkiem prawie, pozornie oderwany szczegół wiąże się u dna z ważnem zagadnieniem. Jako lekarz i jako wychowawca nie znam drobiazgów i czujnie śledzę to, co zdaje się przypadkowem i berwartościowem. Drobny uraz rujnuje niekiedy mocne, karne a kruche funkcje ustroju. Mikroskop odkrywa w kropli wody zarazę, która pustoszy miasta.
Medycyna pokazała mi cuda terapji i cuda wysiłków w podpatrywaniu tajemnic natury. Dzięki niej widziałem po wielekroć, jak człowiek umiera, i z jaką bezlitosną siłą, rwąc łono matki, przedziera się na świat do życia płód, dojrzały owoc, by stać się człowiekiem.
Dzięki niej, nauczyłem się wiązać mozolnie rozproszone szczegóły i sprzeczne objawy w logiczny obraz rozpoznania. I bogaty w doświadczoną świadomość o potędze praw natury i geniuszu badawczej myśli ludzkiej, staję wobec niewiadomej: dziecko.

80. Gniewne spojrzenie wychowawcy, pochwała, napomnienie, żart, rada, pocałunek, bajka jako nagroda, zachęta słowna — to są zabiegi lecznicze, które należy podawać w mniejszych