1. Pragnę napisać książkę o internacie miejskim, gdzie sto dzieci sierot, chłopców i dziewcząt w wieku szkolnym, wychowuje się pod opieką nielicznego personelu, w własnym gmachu, przy nielicznej służbie.
Internat nie może się poszczycić bogatą literaturą. Spotykamy albo prace wyłącznie hygieniczne, albo namiętną krytykę samej zasady wychowywania dzieci w gromadzie.
Poznałem barwne i mroczne tajemnice internatu w roli wychowawcy sypialni, umywalni, sali rekreacyjnej, jadalni, podwórka i klozetu. Nie znam dzieci w ich galowym stroju klasy szkolnej, znam je w negliżu codziennego życia.
Książka może być ciekawa nietylko dla wychowawcy koszarowego więzienia, jakiem jest internat, ale i celkowego więzienia, jakiem dla współczesnego dziecka jest rodzina.
Zarówno w internacie, jak w rodzinie, dzieci są męczone, energiczniejsze próbują oszukać dozór, wyłamać się z pod czujnej kontroli, — uparcie i beznadziejnie walczą o swe prawa.