Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

sprawy najważniejsze i opiekę nad dziećmi wyjątkowemi z racji ich zdrowia, temperamentu, zaniedbania, niedołęstwa lub dużej wartości duchowej.
I kiedy dzieci przebrane zasiadły przy stole w porządku numerów, zacząłem się uczyć ich twarzy.
Już lepiej znałem mą grupę, niż w ubiegłym sezonie po dniach kilku.

29. Jednego poznam po piegach, drugiego po brwiach, trzeciego po znamieniu na skrzydle nosa, czwartego po kształcie czaszki. Zawsze zostanie kilkoro, w których upatruje się nie istniejące podobieństwo, których się nie poznaje czas dłuższy. Trudności tych nie zna nauczyciel klasy, gdy ma je codziennie, nieruchomo umieszczone w ławkach. Ale zna je pedel szkolny, inspektor, dyrektor. I łatwo jest broić niepostrzeżenie nieznanemu, gdy paru kozłów ofiarnych odpowiada za siebie i innych.
— Ach, znam ja ciebie. Ty już nie pierwszy raz, — ty zawsze.
A istotny winowajca śmieje się w kułak.
Dlatego z takim naciskiem podkreślam konieczność szybkiego poznania wszystkich dzieci, że wszelkie szkodliwe uprzedzenia zarówno na korzyść dziecka, jak na niekorzyść, — mają swe źródło w ich nieznajomości.
Nie będę zda mi się, daleki od prawdy, je-