Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

najlepsi. Mamy pracę trudną i przykrą do wykonania, i zwracamy się do naszych najlepszych... Więc kto się podejmie dobrowolnych dyżurów, po pół dnia każdy?“
Rozumie się, że zapisuje się wielu. Ale to dopiero początek. Na pierwsze dwa dni wybierasz energicznych, łatwo zapalnych, mniej stałych: bo dozór będzie najtrudniejszy w ciągu pierwszych dni paru, a że sprawa jest nowa, więc ją spełnią z tem większym zapałem. Powiedz, dlaczego oni będą pierwsi.
Nie przyjmujesz oferty kłótliwego, bo obawiasz się sporów, bo go nie lubią, bo mu na złość będą robili.
Odrzucasz zbyt porywczego: „bo pobijesz, lepiej nie bierz się do tej sprawy“.
Poważnych wyznaczasz na dnie następne: ufasz, że nie ostygną w zapale.
Cichego na jeszcze później: „wtedy już będzie łatwiej, jutro byś sobie nie poradził“.
Uprzedzasz, że znajdzie się taki, który go nazwie „gówniarzem, stróżem wychodkowym“. Nie obrażajcie się, to będzie dureń!
Uprzedzisz, co ma zrobić dyżurny, jeśli mu mały niedołęga zanieczyści klozet nieumyślnie, co jeśli to zrobi umyślnie, na złość; co będzie, jeśli nie uda mu się dostrzec winnego.
Musisz uzbroić go w miotłę i ścierkę. Musisz sam w ciągu dnia zachodzić, w czasie największej frekwencji, rano lub po obiedzie, sa-