Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

szego, który powinien ustąpić młodszemu (dlaczego?), bądź tego, który przez prosty przypadek uderzył boleśniej, szkodliwiej. — Ukarałeś, bo nie wolno się bić. — A czy wolno się skarżyć?
Wylał, przewrócił, złamał.
— Ja nienaumyślnie.
Powtarza twoje własne zdanie: ty każesz przebaczać, jeśli mu nieumyślną wyrządzą szkodę.
— Ja nie wiedziałem... Ja myślałem, że można.
Spóźnił się, bo... umie, ale...
Słuszne powody odrzucasz, jako wykręty. To podwójna krzywda: i nie wierzysz mu, choć prawdę mówi, i ukarałeś niesprawiedliwie.
Niekiedy zakaz względny z racji przypadku staje się bezwzględnym. Niekiedy przestaje być zakazem.
W sypialni nie wolno hałasować, ale wolno rozmawiać przyciszonym głosem. Jeśli jesteś wesół, sam roześmiejesz się z niewinnego figla, gdy jesteś zmęczony, skarcisz zwykłą sypialnianą gawędę bodaj tylko szorstką uwagą:
— Dosyć będzie tego gadania... Ani słowa więcej... Kto się raz jeszcze odezwie...
Nie wolno wchodzić do kancelarji, ale dzieci wchodzą. Dziś właśnie masz miesięczny rachunek, potrzebny ci spokój. — On nie wiedział, więc wszedł i oberwał. — Gdyby go na-