Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

ko — tak mi serce biło — binokle leżały na stole. Pan spał. — Więc prędko wziąłem i schowałem pod poduszkę. — Potem zlękliśmy się. Już nie wiedzieliśmy co robić. — Potem on powiedział, żeby położyć na miejsce. — Więc ja powiedziałem, żeby on położył. — Ale on nie chciał. — To ja znów wstałem, ale już przez okno nie wchodziłem, tylko sam włożyłem i trochę popchnąłem“.
Znając obu, wiem skąd płynęła inicjatywa, jak ułożył się powoli plan wykonania, dlaczego zemsty nie doprowadzono do końca.
Temu jednemu faktowi możnaby cały wykład poświęcić, tak jest bogaty w materjał myślowy.

53. Jeśli uśmiechasz się do dziecka, oczekiwaną odpowiedzią powinien być uśmiech. Opowiadasz coś ciekawego, oczekujesz zainteresowania. Gniewasz się, winno okazać skruchę.
To znaczy, że na bodziec otrzymujesz normalną reakcję. Bywa inaczej: dziecko reaguje paradoksalnie. — Masz prawo się zdziwić, winieneś się zastanowić, ale się nie gniewaj, nie dąsaj.
Zbliżasz się do dziecka życzliwie, ono się niechętnie usuwa, niekiedy wyraźnie unika: może zawiniłeś wobec niego, może ono zawiniło, coś złego zrobiło, — i uczciwość nie pozwala mu otrzymać pieszczoty niezasłużonej. — Zanotuj,