A zresztą, czy nie dlatego tak kochasz te swoje prawe, ofiarne, łagodne, iż wiesz, jak im źle będzie?
A zresztą, czy umiłowanie prawdy może się obejść bez znajomości dróg, któremi chadza fałsz? — Czy chcesz, aby otrzeźwienie przyszło nagle, gdy świat brutalną pięścią wyrżnie w ideały? Czy wówczas dojrzawszy pierwsze twoje kłamstwo, nie przestanie odrazu wierzyć we wszystkie twe prawdy?
Zresztą, gdy życie wymaga pazurów, czy mamy prawo uzbrajać je li tylko w — rumieniec wstydu i ciche westchnienie?
Obowiązkiem twym wychować ludzi, nie owieczki, pracowników, nie kaznodziei, — zdrowie fizyczne i moralne. — A zdrowie nie jest ani tkliwe, ani ofiarne. Pragnę, aby mnie o niemoralność oskarżyła obłuda.
62. Dzieci kłamią.
Kłamią, gdy się boją, a wiedzą, że się prawda nie wyda.
Kłamią, gdy się wstydzą.
Kłamią, gdy je zmuszasz do powiedzenia prawdy, której powiedzieć nie chcą lub nie mogą.
Kłamią, gdy im się zdaje, że tak potrzeba.
— Kto wylał?
— Ja, — przyzna się dziecko i usprawiedliwić się spróbuje, jeśli wie, że mu powiesz tylko: „weź ściereczkę i wytrzyj“ — i dodasz, co najwyżej: „niezdara“.
Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.